poniedziałek, 13 września 2010

PolTour Warszawa

Niewiele osób z Trójmiasta wybrało się na ta imprezę a szkoda, bo warunkami przebija większość innych PolTourów. Z drugiej strony po doświadczeniach z Greena, z 3-4 osobowymi grupami jakość szczególnie się nie dziwie. Całą imprezę wygrał Piotr Ostrowski, który zdecydowanie jest w życiowej formie
Końcówkę turnieju naprawdę fajnie opisano na pzbilu, więc skupię się tutaj na występie 'pomorskim'.

Jak wspomniałem mało nas tam było, dokładniej przybyli juniorzy z Tczewa plus Ola Fandrejewska no i ja, choć bardziej w podróży towarzyskiej. Nie ma to jednak znaczenia dla oceny zmagań, grupa, którą dostałem była zdecydowanie łatwa. Porażką i to dużego kalibru należy więc określić moje w niej wyniki. Najpierw porażka z Fołtynem a później na koniec mecz o wyjście oraz pierwsze miejsce w grupie dla nas obu z Marcinem Kubalskim. Takie coś trzeba poprostu wygrywać i nieważne, że mogę mieć do siebie pretensje tylko o mecz z Fołtynem, Marcin zagrał naprawdę fajnie i nie miałem wiele do powiedzenia. Cóż, brak ogrania mimo treningów robi swoje, w lidze też idzie jak po grudzie.

Młodzi z Tczewa mają jeszcze czas, jednak powoli to na tym pokoleniu będzie się koncentrowała uwaga. Mateusz przegrał również o wyjście z Sadowskim z Łodzi, Patryk i Kamil utracili swoje szanse wcześniej. Każdy wyjeżdżał z mniejszym lub większym niedosytem.

relacja pzbilu


Zgromadzeni w stołecznym klubie Arena kibice przeżyli wczoraj Deja Vu. Finał z udziałem Piotra Ostrowskiego (Duet Lipiński Dachy Tomaszów Mazowiecki) i Karola Skowerskiego (Nosan Kielce) miał niemalże identyczny przebieg jak ten w Środzie Wielkopolskiej. Prowadzenie Piotra, fantastyczny pościg Karola i fatalne pudło w decydującej partii, tym razem na bili numer 4 - tak w skrócie można opisać pojedynek o złoty medal Grand Prix Polski WiK Pol Tour w 10-bil.

Podczas uroczystego otwarcia, gdzie gośćmi specjalnymi byli Iwo Bulski - były wiceprezes PZBil oraz Paweł Szmidla - pierwszy mistrz Polski biznesu, światło dzienne ujrzała książka autorstwa Marcina Krzemińskiego - „Od karambola do poola", która jest historią polskiego sportu bilardowego. Zawodników i gości przywitał prezes Polskiego Związku Bilardowego - Grzegorz Kędzierski, szef klubu Arena - Krzysztof Gastman oraz właściciel firmy Mak Marketing - Marcin Krzemiński.

W piątych mistrzostwach Warszawy wzięło udział 141 zawodników. Z 24 grup do dalszej fazy turnieju miało awansować 48, zwycięzcy z pierwszych 16 grup mieli zapewnione „wolne losy". Z czołowych graczy Rankingu Polski do strefy pucharowej nie wszedł jedynie Wojciech Gosk (Pino Ventor Dębica), którego w tabeli wyprzedzili Tomasz Bereza (Farum Arena Warszawa) i Mateusz Stefańczyk (Fugit Kielce).

Już po pierwszej rundzie z turniejem pożegnał się brązowy medalista ostatnich zawodów Grand Prix Polski w Gdańsku - Daniel Sęk (ET Bilard Eurotech KKB Końskie), którego pokonał Arkadiusz Giernalczyk (Virtua Games Ostrów Wielkopolski). Godzinę później pakować walizki mógł również zwycięzca Mistrzostw Gdańska - Adam Skoneczny z Duetu Lipiński Dachy Tomaszów Mazowiecki. Mistrz Europy juniorów z 2009 roku Marek Kudlik nie dał mu żadnych szans zwyciężając 6:2. Hitem rundy 1/8 finału był pojedynek Tomasz Kapłan (Konsalnet Warszawa) - Hubert Łopotko (Metal Fach LP Sokółka). Zapowiadało się na bardzo ciekawy mecz. Ostatecznie przeszło bez emocji i oglądaliśmy jednostronne widowisko. Tomek zwyciężył 6:1. Pierwszy ćwierćfinał stoczyli koledzy klubowi - Karol Skowerski i Michał Turkowski (obaj Nosan Kielce). Do najlepszej czwórki awansował ten pierwszy, bardziej doświadczony. W kolejnych meczach Kapłan pokonał Michała Czarneckiego (Duet) a Piotr Ostrowski Bartosza Rozwadowskiego (Nosan). Niesamowity mecz mieliśmy okazję obejrzeć podczas spotkania Krzysztofa Drąki (Bila Tarnów) i Maćka Wójcika (Nosan). Od samego początku na stole rządził zwycięzca pierwszych zawodów WiK Pol Tour w tym roku - Drąka. Wójcik mógł tylko oglądać, jak kolejne kule zmierzają w kierunku łuz. Niespodziewanie przy stanie 5:2 Krzysztof spudłował meczową „dziesiątkę". W kolejnej partii również nie wykorzystał stuprocentowej szansy a w następnym rozbiciu zrobił to ponownie. Wójcik doprowadził do remisu 5:5 i o awansie do półfinału miał rozstrzygnąć frame numer 11. Pomyłka Drąki na pierwszej bili i Wójcik kończy pozostawiony na stole układ.

Jeśli ktoś myślał że na tym koniec emocji, grubo się pomylił. Mecz półfinałowy z którego zwycięsko wyszedł Skowerski, pokonując Maćka Wójcika, co prawda nie był ciekawy. W drugim pojedynku ½ finału Ostrowski z Kapłanem zgotowali nam dreszczowiec. Tomasz prowadził już 5:1 i w tym momencie rozpoczęła się czarna seria dla Kapłana. W kolejnych partiach Ostrowski popełniał błędy na wbiciu, jednak na stole pozostawiał niekorzystne układy. W konsekwencji zrobiło się 5:5. W decydującej partii pierwszy zepsuł Piotr, który zgubił pozycję i musiał ratować się zagraniem bezpiecznym. Potem przed szansą na zakończenie spotkania stanął Kapłan, który wreszcie podchodził do klarownej sytuacji. Już po pierwszym zagraniu jednak Tomek zmuszony był do zagrywania odstawnej i... zagranie to zepsuł. Bila obiektowa widoczna była „na milimetry". Ostrowski zaryzykował trudne zagranie przez całą długość stołu. Kolejne trzy bile umieszczone w łuzach i bilardzista Duetu Lipiński Dachy Tomaszów Mazowiecki awansuje po raz trzeci w tym roku do wielkiego finału.

Ze składu finału najbardziej chyba niezadowolony był Radosław Babica (Nosan Kielce), który razem z Mariuszem Skonecznym walczył na Filipinach w Pucharze świata par i w Warszawie nie zagrał. Piotr Ostrowski i Karol Skowerski to przecież główni rywale Radka w walce o nagrodę główna w tym roku jaką jest samochód osobowy Chevrolet Spark.

Nie tylko skład finału był identyczny jak w Mistrzostwach Wielkopolski ale i przebieg spotkania miał niemalże identyczny scenariusz. Pierwsze dwie partie po błędach z obu stron wygrał Skowerski. Następnie po kuriozalnym wbiciu bili numer 3 oraz szczęśliwym „safe" Piotra to właśnie on wyszedł na prowadzenie 5:2. Jak do tej pory wszystko układało się po jego myśli. W ósmej partii Karol popełnił błąd, jednak teraz to on miał szczęście. Bila numer 8 została przysłonięta przez „dziewiątkę" i punkt powędrował na konto Skowerskiego. Kolejne dwie partie „z kija" i jest remis 5:5. Kibicom jak i samym zawodnikom z pewnością przypomniał się finał ze Środy Wielkopolskiej. Dobrze pamiętamy taki sam przebieg meczu. Skowerski przegrywał 2:5 i doprowadził do stanu 5:5 tylko po to aby spudłować prostą meczową „dziewiątkę". W Warszawie byliśmy światkami po raz drugi dramatu Karola. Tym razem pomylił się na wbiciu nietrudnej „czwórki" a z trafieniem pięciu „trupów" nie miał problemów Ostrowski.

W całym turnieju Piotr trzy pojedynki zakończył wynikiem 6:5. Potrafił wygrywać przegrane pojedynki, ogromne brawa więc za grę do samego końca.

Pierwsze miejsce w Warszawie przesunęło Piotra Ostrowskiego na pierwsze miejsce w Rankingu Polski sezonu 2010. Drugi jest Radek Babica a trzeci Karol Skowerski.

W październiku czeka nas ostatnie spotkanie w Grand Prix Polski w tym roku. Po turnieju w 14/1 nastąpi aktualizacja punktów rankingowych i poznamy ostateczną sytuację przez Mistrzostwami Polski. Mimo iż liderem na chwilę obecną jest Ostrowski, sytuacja w klasyfikacji może się zmienić. Suma z dziewięciu turniejów pomniejszona bowiem zostanie o najsłabszy wynik w sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz