wtorek, 18 maja 2010

Kwestia zachowania się przy stole

Temat został wywołany przy okazji poniedziałkowych turniejów amatorskich w Greenie, jednak tak naprawdę dotyczy wielu osób na każdym poziomie zaawansowania bilardowego
Sprawą najważniejszą jest dystans do poniższego tekstu. Jeśli to nie przeszkadza grającemu możemy skakać, śpiewać czy robić cokolwiek innego wokół stołu, ale właśnie, dopóki nie przeszkadza. Wraz z rozwojem potrzebujemy na stole coraz więcej koncentracji. Zaczyna nam zależeć.


z punktu widzenia osoby, która jest przy stole


podchodząc do stołu możemy i powinniśmy oczekiwać, że druga strona oraz kibice chcą zobaczyć efekt naszych sportowych zmagań z bilami. Możemy i powinniśmy oczekiwać takiego zachowania, które nam w najmniejszym stopniu nie będzie przeszkadzało w grze. 
Jest jednak jedna zasadnicza różnica. Od gracza możemy wymagać takiego zachowania pod rygorem niesportowego zachowania i sankcji sędziowskich. Inaczej ma się sprawa z kibicami. Zawsze musimy zakładać niedoinformowanie i brak złej woli. To tylko od nas zależy czy zwrócimy danej osobie uwagę i poprosimy by zaprzestała danego zachowania, wrócimy do gry i odbudujemy koncentrację, czy też zagramy nic nie mówiąc, lub wrócimy do zagrania od razu. Tak czy inaczej z faktu, że ktoś chce oglądać nasze zmagania należy się cieszyć i jak mówię, za każdym razem zakładać niedoinformowanie danej osoby a nie złą wolę.
W przypadku gracza zachowujemy się podobnie. Ogólnie uznawana procedurą, jest zwrócenie uwagi, jeśli nie skutkuje zwrócenie się do sędziego.


z punktu widzenia kibica


wydaje mi się, że każdy się zgodzi ze stwierdzeniem, że przyszliśmy oglądać wynik sportowy. Wygraną osoby, której kibicujemy, ale wygraną sportową, fair. Inna ani nie smakuje ani nic nie oznacza. Co zrobić, żeby ani jednej ani drugiej stronie nie przeszkadzać?


brak ruchu. w momencie gdy zawodnik składa się już do uderzenia w najbliższej odległości nie powinno się nic dziać. Nie należy przechodzić w polu widzenia zawodnika, wykonywać jakiekolwiek gestykulacji itd. Ot gdy zawodnik składa się do uderzenia zamieramy w bezruchu. bardzo niemiłe jest również pojawianie się w polu widzenia tuż przed zagraniem, szczególnie jakimś trudnym ( vide częste zachowania p.Januszewskiego )


brak odgłosów. mowa tu jest zarówno o głośnych rozmowach czy nawet kaszleniu. Jest to najczęściej stosowana forma dekoncentracji zawodnika. Pamiętajmy, że jeśli zaczniemy rozmawiać za głośno, to zawodnik zamiast grać będzie w sposób naturalny chciał się przyłączyć do rozmowy. Najgorszą możliwą formą są komentarze odnośnie gry. Ale widziano już inne cuda jak choćby mocne kopnięcia w drewniana podłogę tuż przed uderzeniem ( vide p.Bartkowski ). Częste jest również specjalne kaszlenie.


z punktu widzenia przeciwnika


gramy ważny mecz, zależy nam, jednak jedyne co możemy zrobić, to czekać. są generalnie dwie szkoły standardu zachowań, zależne również od okoliczności. Pierwsza to nigdy nie być w polu widzenia zagrywającego gracza, oznacza to sporo ruchu dookoła stołu. Druga zdecydowanie przezemnie preferowana to kompletny brak ruchu, najlepiej w formie siedzącej. Jedna, stała miejscówka upatrzona na początku meczu. Za każdym razem tuz po uderzeniu siadamy i nic nie robimy, szczególnie gdy jesteśmy w polu widzenia gracza.
Najłatwiej chyba będzie na konkretnych przykładach podać czego nie należy robić.
Jeśli schodzimy z lini uderzenia, to róbmy to wcześnie a nie na ostatnią chwilę.
Nie ruszajmy kijem, ręka, głową gdy siedzimy na lini uderzenia. Nie przecierajmy kija itd. Każdy ruch przeszkadza zawodnikowi zagrywającemu. 
Nie zagadujmy przeciwnika jeśli sobie tego nie życzy. Większość spotkań bilardowych odbywa się w całkowitej ciszy. 
Nie komentujmy zagrań przeciwnika. 
Praktycznie każde takie zachowanie nazwać należy niesportowym i w przypadku powtarzania sie będzie oznaczało sankcje takie jak utrata partii lub walkover.
Pamiętajmy również jak negatywnie inni będą oceniali zmianę postępowania, wstawanie gdy cały czas się siedziało bo przeciwnik ma trudniejsze zagranie, vide zaraz podejdę do stołu. 
Odkładanie kija w ostentacyjny sposób, vide już nie podejdę w tej partii, więc po co masz się skupiać? 
Dużo tego można wymieniać. Spotkałem się z ostentacyjnym jedzeniem batonika, czy rozmową/zabawą telefonem. Ludzie robią cuda tylko aby wygrać. Pamiętajmy jednak, że od tego jak się zachowamy zależy jak nas ocenią.
Tak samo chamskim bym ocenił nie zwrócenie uwagi przeciwnikowi, że zagrywa niewłaściwą bilę. 
Chamskim jest pytanie się gdzie zagrywa dana bile gdy sytuacja jest oczywista, czy pytanie o wynik w momencie gdy przeciwnik składa się do uderzenia. 
  


I teraz na koniec, czemu zawodnicy tak często tak emocjonalnie reagują na opisane powyżej sytuacje? Ponieważ jest to generalnie wiedza ogólnie dostępna i każdy wie, że ktoś stara się wygrać stosując tanie sztuczki, grając nie fair. I z drugiej strony pamiętajmy, że jeśli decydujemy się na używanie takich zachowań to ludzie nas adekwatnie ocenią. Raz wygrasz pieniądze, drugi raz nikt nie będzie chciał z toba zagrać. Raz wygrasz mecz w turnieju dzięki temu, drugi raz każdy będzie patrzył na ciebie i w nawet nieświadomym geście doszuka się oszustwa. 


Naprawdę zachowania chamskie mają bardzo duże pole do popisu w bilardzie, dlatego też są tak mocno piętnowane. 
Pamiętajmy wciąż jednak, że wszystko zależy od przeciwnika, jeśli komuś coś nie przeszkadza to nie ma żadnego problemu. 


ps. moja wiedza o środowisku bilardowym jest relatywnie uboga, jednak z tego co wiem, to niedoścignionym 'mistrzem' w tego typu zachowaniach była kilka lat temu, gdy dopiero zaczynałem grać moja obecna drużyna, czyli Trefl Sopot. Mistrzostwa Polski były zdobywane dzięki chamskim i tandetnym sztuczkom jak nalewanie wody do szklanki z wysokości metra gdy przeciwnik wbija decydującą bilę. Fajne? Raczej nie, a ludzie wciąż pamiętają takie rzeczy.

2 komentarze:

  1. Była też słynna drużyna z Ketrzyna, Skorpion, gdzie jak jechaliśmy na mecz ligowy, robili wszystko by ograc rywala. Słynne machanie rekoma podczas meczu Łyżwy, który potem w rewanżu pozbawił Ketrzynian baraży.
    Temat jak sądze pojawił się w związku z wczorajszą moją reakcją kiedy wbijając czarną na 3:3 stanał sobie dosłownie przy uzie na linii strzału ktoś kto nie grał w tym meczu. Trochę mnie poniosło, wyjasniliśmy sobie niemniej bolą takie zachowania. Ja ze swojej strony przepraszam i gratuluje Jędrusiowi Pakule wygranej, bo był w tym meczu lepszy. Arczi

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze, że Andrzej porusza ten temat... Największa radość i przyjemność jest wtedy, gdy wygra się z przeciwnikiem nie inaczej jak jedynie metodami sportowymi i umiejętnościami. Dobrze jest, gdy ma się tą świadomość, że wobec niego nie użyto niesportowych metod wygrania meczu. Przegrana wówczas buduje...
    "Co nas nie zabije to nas wzmocni".
    Tomek Wendicki

    OdpowiedzUsuń